Wirtualny spacer po urzędzie

Piast zrobił swoje !

Mimo, że kobylińskich piłkarzy nie zobaczymy w 1/8 Remes Pucharu Polski , to byli oni o krok od sprawienia kolejnej sensacji. Piast uległ „wielkiej” CRACOVII dopiero po rzutach karnych 2:4.

Przez 120 minut podopieczni trenera Marka Nowickiego toczyli wyrównany bój z przeciwnikiem z ekstraklasy, a w pierwszej odsłonie meczu prowadząc mądrą taktycznie grę wykazali swoją wyższość, zdobywając gola skutecznie egzekwując rzut karny. W 34 minucie meczu wypełniony po brzegi stadion oszalał ze szczęścia, kiedy „jedenastkę” na gola zamienił sam poszkodowany Tomasz Kempiński, popularny „Kempes”. Mimo, że goście za sprawą Moskały, Derbicha czy Matusiaka robili co mogli, żeby wyrównać, to ich starania kończyły się na obrońcach lub golkiperze Piasta. Do 73 minuty meczu, faworyzowani krakowianie (od 59 minuty grając w „dziesiątkę” – czerwony kartonik za faul na Kurzawie zobaczył Piotr Polczak), bili głową w mur, nie mogąc się przebić przez skomasowaną i dobrze zorganizowaną obronę gospodarzy. Wtedy właśnie wprowadzony wcześniej za Moskałę Mateusz Klich, otrzymał dokładne dośrodkowanie, wyskoczył wyżej od obrońców i głową skierował piłkę w samo okienko bramki Sadowskiego. Do końca meczu i jedni i drudzy mięli jeszcze okazje na podwyższenie wyniku, ale na okazjach tych się skończyło. Podopieczni Marka Nowickiego mimo ambitnej postawy, w końcówce meczu zupełnie opadli z sił ale „pasy” nie potrafiły tego wykorzystać. W rzutach karnych więcej zimnej krwi wykazali goście, cztery razy pokonując Sadowskiego przy dwóch celnych strzałach piłkarzy Piasta. Wtedy stało się już jasne, że „krakusy” uratowali skórę, bo Piast mimo, że meczu nie wygrał (choć było tak blisko), to zrobił swoje i zasłużył na szacunek całego środowiska sportowego.

 

 

Po meczu, podczas konferencji prasowej powiedzieli:

trener CRACOVII Orest Lenczyk -  Nasza gra wyglądała jak wyglądała, momentami źle, potem bardzo źle, dobrze, trochę lepiej, a najlepiej strzelaliśmy rzuty karne - skwitował w swoim stylu szkoleniowiec Pasów, który przy okazji chwalił rywali. - Kiedy dowiedzieliśmy się, jaki był wynik Piasta z Zagłębiem, kilku moich graczy się śmiało. Ja ich temperowałem, a potem okazało się, że to my wylosowaliśmy drużynę z Kobylina. Uważam, że zrobiliśmy wszystko, aby się jak najlepiej do tego meczu przygotować. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że gdybyśmy przyjechali tu tylko po to, żeby rozegrać to spotkanie, to podzielibyśmy los Zagłębia Lubin  

trener PIASTA Marek Nowicki - Być może zabrzmi to dziwnie i śmiesznie, ale nie mogę być zadowolony, bo nie osiągnęliśmy celu, jakim było dzisiaj zwycięstwo. Każdy mecz, czy to z ligą okręgową, czy z drużynami lepszymi, gramy z chęcią zwycięstwa. Przed meczem założyliśmy sobie, że jeśli nie stracimy bramki, to go wygramy. Niestety bramkę straciliśmy i w efekcie okazał się to gol, który wyeliminował nas z rozgrywek o Puchar Polski. Tak naprawdę to nie było chętnych do strzelania karnych. Zgłosiło się trzech zawodników, więc jako najstarszy nie mogłem się bać odpowiedzialności. Tomek Kempiński, który strzelał przede mną, chciał strzelić tak, jak w trakcie meczu, ale nie udało się. Ja zawsze strzelam w prawo, tym razem zmieniłem stronę i efekt jest taki, jaki jest.

prezes PIASTA Jan Lisiecki - Przed meczem remis bralibyśmy w ciemno, ale w tych okolicznościach jest nam bardzo przykro. Mimo to uważam, że zrobiliśmy wielką promocję miastu i pokazaliśmy charakter. Cieszymy się, że zaszliśmy tak daleko, ale mimo wszystko jesteśmy zawiedzeni. Było już tak blisko.

 

w.w.